Obserwatorzy

czwartek, 17 marca 2011

Sweterek/golf

Skończyłam w końcu golf dla koleżanki. Zaczęłam go już dawno, ale nie robiło się z początku najlepiej i taka niechęć do niego mnie ogarniała. Wełenkę dała koleżanka, 3 duże motki po 200-250 g, nie wiedziałam na ile mi tego wystarczy, ale poszło całkiem nieźle. Wełenka z moherem, liczy sobie 35 lat!! Tak właśnie, sprowadzona niegdyś ze Stanów przez ojca koleżanki, przerobiona na kamizelkę, a w zeszłym roku spruta i ... trafiła do mnie:)
Sweterek miał być prosty i ciepły -jak by dało rade- golf. Dało rade. Jest golf. Może najpiękniejszy to on nie jest, bo tak naprawdę pierwszy raz taki golf zrobiłam, ale właścicielce się podoba:) (Nieskromnie powiem, że mi też, bo lubię różowy kolor!!).
Nie krytykujcie mocno, proszę, ja się nauczę ładniejsze robić, obiecuję!!
Przygotowany do spakowania:
Fotki robione na szybko w pracy (ciii....). Właścicielka zadowolona, ja też:)
Teraz zabieram się za moje drobiazgi - bez wyrzutów sumienia i ze spokojną głową (że z niczym nie zalegam).
Pozdrawiam wszystkich!!

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny ten golf. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny Ci wyszedł ten golfik, bardzo ładny kolor. Nie trzeba już szalika nosić bo golfiak ogrzeje szyję :)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Golf całkiem udany i ważne, że podoba się koleżance.

    OdpowiedzUsuń
  4. Golf super, mnie zawsze cieszą takie duże i mięsiste, żeby w szyjkę miało co grzać. Zazdroszczę braku zaległości, u mnie ciągle leżą jakieś UFO...pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za miłe komentarze, bardzo mi się miło zrobiło:) a zaległości robótkowe to jeszcze mam, niestety....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony czas :)