... według mojej wyobraźni.
Kilka miesięcy temu dostałam, a raczej powierzono mi młynki - stare, pordzewiałe - chyba do mielenia pieprzu, choć moja mama posiada taki do mielenia kawy. Ale to chyba nie jest tak ważne.
Młynki stały kilka miesięcy, czekając na moją wenę, na moment, w którym zdecyduję jak je "upiększyć". Dowolności w kolorach nie miałam, jeden miał być bordowo-srebrny, drugi - pistacjowy.... Robiłam co mogłam!! Naprawdę roboty przy nich było sporo, co gorsza, musiałam uważać, żeby ich bardziej nie uszkodzić. Ja z efektu jestem zadowolona, co na to powiedzą właścicielki młynków?? Zobaczymy jutro w pracy :)
A teraz sesja zdjęciowa:
Młynek Joli:
A było tak:
A ten należy do Małgosi:
A była kupa rdzy:
Jutro z rana trafiają do swoich właścicielek, a ja zabieram się za kolejne zamówienia.
Nie mam kompletnie czasu, zazwyczaj zarywam noc, żeby coś zrobić.
Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni....
Wakacyjnie i z dobrym nastawieniem pozdrawiam i miłej nocki życzę :)
P.S. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i spieszę zajrzeć do Was :)